Niedługo zaczną kwitnąć piwonie, albo bujany, jak kto woli.
Kiedy w końcu trafiłam do swojego ogródka i zobaczyłam pękające pąki,
przypomniałam sobie o zapomnianym hafcie.
Dużo pracy jeszcze przede mną, co widać na powyższym obrazku. Ale już jestem listek do przodu.
Zapałka na zdjęciu daje wyobrażenie rozmiaru całości.
Może do następnego kwitnięcia piwonii dam radę. Chociaż powątpiewam, bo podeszłam do sprawy
bez odpowiedniego rozeznania i przygotowania. Wyszywam ślepiąc się w schemat i licząc krzyżyki,
bez (jak podpatrzyłam u specjalistek) zaznaczania kwadratów robótki. Ale jakoś idzie:)
Piwonie wyhaftowane robią wrażenie! Gdy będzie całość to będzie niesamowite arcydzieło.
OdpowiedzUsuńDużo pracy przed Tobą, ale nie rezygnuj.
piękne i takie pracochłonne
OdpowiedzUsuńTwoje peonie już bardzo duże, i te w ogrodzie i te na hafcie:) U mnie mają malutkie pąki i jeszcze sporo czasu przed nimi, czekam na nie i na słońce. Haft wychodzi pięknie, ja też nigdy żadnych kwadratów nie zaznaczam:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny haft, ale jakże pracochłonny, ja chyba nie dałabym rady takiemu przedsięwzięciu. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTwoja piwonia na kanwie też już rozkwita ,a to dowód na ,to ,że jesteś ambitna,konsekwentna i ...pracowita!
OdpowiedzUsuńhaft przeslicznie wyglada i faktycznie jest duży piwonie super:)
OdpowiedzUsuńŁał,pięknie!
OdpowiedzUsuńHaft bardzo mi się podoba. Życzę jak najszybszego skończenia :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że nie tylko ja do pierwszego haftu przystąpiłam trochę nieprzygotowana...
Pozdrawiam :D
Piekny a czy mogłaby Pani udostępnić wzór?
OdpowiedzUsuń