Trochę mnie nie będzie, a mam jeszcze w zapasie pacynki, które przygotowała moja mama pod choinkę swoim wnuczkom. Ja zajmowałam się wyrazem ich buziek. Do tego, by powstały te cudeńka potrzebne były: skarpetki, rękawiczki, trochę szmatek, główki od plastikowych kręgli i pomysły. Była przy tym super zabawa. Lalki dostały jeszcze komplety ubranek, bo małe i duże dziewczynki lubią przebieranki.
Rodzinka w komplecie.
Babcia, która w miarę potrzeb może być Królową.
Babcia już jako Królowa z Królem., lub jak kto woli Panem Młodym.
Partnerka Pana Młodego.
Nierozłączna para Czerwony Kapturek i Wilk.
Czerwony Kapturek w pełnej krasie.
Straaaszne Wilczysko.
Zając, bo jak Wilk to musi być Zając.
Prześliczne, aż mi się ciepło w okolicach serca zrobiło, przypomniałam sobie takie pacynki z dzieciństwa, kiedy mama sama je robiła. Póżniej ja szyłam swoim dzieciom.
OdpowiedzUsuńBardzo ładne. Widać, że masz talent. Kiedyś robiłem co nieco z włóczki, ale mędzne w porównaniu z twoimi. Chylę czoło.
OdpowiedzUsuńŚliczne pacynki :) Dziękuję za odwiedziny i pozostawienie śladu, zapraszam częściej, pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńPomysłowe ;-)
OdpowiedzUsuń