Zawsze wiedziałam, że gdzieś głęboko we mnie siedzi to Coś. Coś nie dawało mi spokoju, wierciło się, czasem wystawiało czubek nosa.
Mijały lata... Nadszedł pewien czas i Coś wylazło. Filcuję, lepię, szyję, rysuję, maluję, wyszywam, naklejam, wymyślam, a Coś... rośnie i się cieszy.
Fajny, wesoły pokój powstał.
OdpowiedzUsuńA propos Plamy, wiem ,że z miejscami jest kłopot. A z kim gadałaś? Z Ulką?
Nam bardzo podoba się rodzinka pacynek ,aż trudno uwierzyć ,że można zrobić coś z niczego.
OdpowiedzUsuń