Zawsze wiedziałam, że gdzieś głęboko we mnie siedzi to Coś. Coś nie dawało mi spokoju, wierciło się, czasem wystawiało czubek nosa.
Mijały lata... Nadszedł pewien czas i Coś wylazło. Filcuję, lepię, szyję, rysuję, maluję, wyszywam, naklejam, wymyślam, a Coś... rośnie i się cieszy.
Imp reza jedyna w swoim rodzaju,zasługuje na wielkie brawa!!!!!!Bardzo pracowite i dzielne dzieciaki mieszkają na Ojcowskiej.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńpiekne latawce :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że każdy takie imprezy pokocha :ruch ,integracja ,praca' ,zabawa i........wielka radocha!
OdpowiedzUsuń