Zawsze wiedziałam, że gdzieś głęboko we mnie siedzi to Coś. Coś nie dawało mi spokoju, wierciło się, czasem wystawiało czubek nosa.
Mijały lata... Nadszedł pewien czas i Coś wylazło. Filcuję, lepię, szyję, rysuję, maluję, wyszywam, naklejam, wymyślam, a Coś... rośnie i się cieszy.
Bardzo udana ,...no i w dodatku ubrana.
OdpowiedzUsuńA jak jej ciepło na nadchodzące zimne dni :) Słodka.
OdpowiedzUsuńZrobiłaś myszce ciepłe i eleganckie ubranko.
OdpowiedzUsuńPiękna modelka ja z żurnala.
OdpowiedzUsuńDopóki jej nie ubrałaś nie myślałam że jest rozebrana :)
OdpowiedzUsuńAle śliczna pani misia ;)
OdpowiedzUsuńCudny efekt:-) Serdecznie pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńPiękny efekt, mi nie dawno urodziła się wnuczka i mam ochotę zabrać się za robienie takich maleństw :)
OdpowiedzUsuńGenialna! Takie getry i sweter, to sama bym założyła :) A dla niej,t o bardzo twarzowe ubranka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ależ ona jest słodka i cudownie wyciąga się na kocu :)
OdpowiedzUsuń