Okazuje się, że mam ogromną potrzebę ruchu. Nie umiem być w bezruchu. Kiedy mój słabo szanowany kregosłup powiedział stop i odmówił współpracy, szukałam czegoś, co mogłabym robić w pozycji horyzontalnej, jednoczesnie śledząc jednym okiem kolejne sezony seriali.
To były druty. Postanowiłam zrobić sobie duuży, wszakże mam dużo czasu i ciepły sweter.
Ze trzy razy dziergałam i prułam, bo to było nie to, nie ten wzór, nie ta szerokość..., albo trzeba było spruć fragment źle wybarwionych nitek.
Gdybym była z tych, co wyszukają schemat i dziergają trzymając sie wzoru, pewnie byłoby za pierwszym razem. Ale ja nie potrafię - tak, więc cały sweter zrobiłam ,,,na czuja".
Kiedy zszyłam moje dziergane na leżąco cudo, zastanawiałam się, czy trafi do skrzynki z wydzierganymi rzeczami wg. mnie nie do noszenia, czy bedzie mój i bedę w nim chodzić? Takie emocje:)
Na leżąco, na czuja, bez schematu i mierzenia w trakcie - wyszedł całkiem fajny, duży, ciepły sweter.
Włóczka to NAKO tweed-new 49% wełny, 51% akrylu. Poszło 5 motków i odrobinka, pewnie byłoby bez tej odrobinki, gdybym nie musiała odrzucić żle wybarwionej.
Jestem swetrowym potworem. Uwielbiam je i noszę, a ten bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńŚwietny sweter !Podziwiam tym bardziej , że zrobiony bez schematu :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny i dobrze leży :)
OdpowiedzUsuńtaki sweter jest niezastąpiony w chłodne dni!
OdpowiedzUsuńSamodzielnie zrobiony,ładny, z wełną , a więc ogrzeje ,długi, to kręgosłupa już nie powieje.
OdpowiedzUsuńLeży jak ulał :) i cudnie wygląda
OdpowiedzUsuń