Po warsztatach z Liną musiałam wypróbować, czy już umiem sama robić kwiatuchy i koniecznie chciałam pobawić sie kolorami. W ten sposób - przy serialu - powstało kilka różyczek w nieco dziwnych kolorach. Jeszcze nie wiem co z nimi zrobię, ale pewnie coś wymyślę z tak wdzięcznych półproduktów:)
A za oknem nasza czereśnia dziś jest bardzo smutna.
Piękne róże, prawie jak żywe :) Wiosna z tym roku taka smutna jakaś niestety.
OdpowiedzUsuńNie patrz ,co za oknem,Beato,bo przecież w domu wyczarowałaś lato!
OdpowiedzUsuńCudowne róże!
OdpowiedzUsuńCudne róże :)
OdpowiedzUsuńZachwycające i równie piękne jak te żywe!
OdpowiedzUsuń... ale Anonimowy ciągle pięknie rymuje, widać, że polonistka ... zdolna i fajna cała rodzina ... dobrze mieć Was za sąsiadów w Augustowie.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne kwiatki wyczarowałaś. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :-)
OdpowiedzUsuń