Dziś zabawa z folią termokurczliwą. Najpierw rysunek. Poszłam na łatwiznę, skopiowny z sieci.
Potem kolorowanie, wykorzystałam markery. Chyba najlepiej się nimi pisze po folii, ale w sieci widziałam, że niektórzy nawet kredkami rysują.
Wycinamy i do piekarnika na kilkadziesiąt sekund w temperaturze 160C.
W piekarniku dzieją się wtedy czary.
Nasz rysuneczek najpierw się kurczy i zwija, tak, że wydaje się, że nic z tego nie będzie.
A na koniec sie prostuje i wtedy można, go wyciągać z piekarnika.
Jest jednak niespodzianka - nasze dzieło znacznie zmienia gabaryty.
Tu powstały geokrety, co to jest i do czego - już wkrótce:)
Jej wygląda to obłędnie , super byłby taki nieśmiertelnik pomalowany na złoto^^
OdpowiedzUsuńMnie zachwycał widok w piekarniku, folia gięła się, wyginała jak na męczarniach, a jak się wyprostowała to był znak - gotowe!
OdpowiedzUsuńMuszę spróbować pobawić się tym. :D
OdpowiedzUsuńOjej, jakie fajne. Nie widziałam jeszcze takich cudów. :)
OdpowiedzUsuń~Wer
Bardzo fajna zabawa, z której można wyczarować różności :)
OdpowiedzUsuń