Piwonie kwitną, a ja wróciłam do krzyżyków.
Jest pewien postęp w mojej pracy. Tak było...
A tak jest teraz...
Może nie jest to imponująca różnica, ale przekłada się to na kilka, a może nawet kilkanaście godzin mojej pracy. Albo ja jestem taka powolna, albo to już tak jest :)
Beaśka zdecydowanie TO JUZ TAK JEST:)A co bedzie z tego? pewnie obraz ;)
OdpowiedzUsuńJakie sliczne:))Ja tez po paru godzinach wyszywania nie widze za duzej roznicy czyli to juz tak jest:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Asia
Twoje piwonie są piękniejsze!okupione z resztą długimi godzinami pracy...równie dopieszczone jak w naturze!
OdpowiedzUsuńten hafcik jest przepiekny,a bedzie jeszcze piekniejszy jak bedzie gotowy:)pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPiwonie na płótnie wyglądają na tak żywe, jak ta prawdziwa ;) Bardzo ładny wzór i podziwiam za wytrwałość!
OdpowiedzUsuńPiwonie na płótnie wyglądają tak naturalnie,że aż czuć jak pachną:).Cudne są.
OdpowiedzUsuńPiękny hafcik, wcale nie jesteś powolna, tylko tak to już jest:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na swoje candy
http://nitkinikitki.blogspot.com/
PRZEPIĘKNE JAK ŻYWE
OdpowiedzUsuńDla mnie haft krzyżykowy jest jak zdobywanie wysokich szczytów: mozolne. Ale jak dajesz przykład opłacalne. Jest na co popatrzeć. Może i ja się kiedyś odważę...
OdpowiedzUsuńHaft wygląda przepięknie, moje robótki też powstają długo, a to dlatego, że wieczorami szybko meczą mi się oczy.
OdpowiedzUsuńBrakuje już tak niewiele , myślę ,że skończysz za trzy ,cztery niedziele ,a potem dla ochłody północy fiordy i lody !
OdpowiedzUsuńPiękne, jak pomyślę ile to pracy kosztuje...podziwiam:)
OdpowiedzUsuńPrzecudne sa te piwonie , niedawno chciałam je wyszyc ale brakowało i wzoru i czasu ,pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń