Dziś robiłam coś, za czym nie przepadam. Ale, że intencja była dobra, przeżyłam to.
Taki sobie z lekka twórczy bałaganik:)
4 jajka, szklanka mąki, szklanka cukru i...
trochę śmietany, truskawki... i
Tort był prezentem urodzinowym dla sąsiadki. Niech Was nie zmylą trzy świeczki, sąsiadka jest już duża. Piękny może nie jest, ale smaczny chyba był, bo już można o nim mówić w czasie przeszłym :)
Mniam, mniam, mniam !Już ochotę na ten torcik mam !
OdpowiedzUsuńkocham słodkie,a ten wygląda smakowicie!Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle smaka narobilas:))Torcik wyglada bardzo apetycznie:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Asia
oj jaki piękny i na bank smakowity:)
OdpowiedzUsuńAle apetycznie wyglada i 100lat dla sasiadki:)pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńO Boże a ja na diecie jestem!
OdpowiedzUsuńŁo rany, jadę dziś do miasta po truskawki bo moje w ogródku zielone! To zdjęcie z góry - az mi ślina skapnęła;-)
OdpowiedzUsuńŁadniejszego bym nie zrobiła, naprawdę śliczny torcik i na pewno bardzo smaczny :)
OdpowiedzUsuńKurcze! Wyszlo rewelacyjn ie!
OdpowiedzUsuńWow, tak mi ślinka leci na widok tego torcika, że aż zaplułam klawiaturę:)) Jest i piekny i napewno smaczny!!!
OdpowiedzUsuń