Popełniłam pierwszą bransoletkę z koralików. Uff..... to marudna robota. Nawlekanie i potem ścibulenie szydełkiem. Ale zrobiłam, wprawdzie najprostszą, jednokolorową, ale jest:)
Zaczynałam od takiej w kropeczki, ale przeliczyłam się i wzięłam za krótką nitkę, a przez supeł koraliki nie chciały przepełzać.
Więc sobie leży kawałek i czeka na lepsze czasy.
Niech leży, może kiedyś do niej wrócę.
A najbardziej - to lubię takie koraliki.... gliniane.
Beaśka cudna jest ta branzoletka . Robisz takie na zamówienie ?
OdpowiedzUsuńTo mój pierwszy taki wyczyn:)
UsuńSama chciałabym się nauczyć robić takie cuda. Niestety moja doba nijak nie chce się wydłużyć ;)
OdpowiedzUsuńBransoletka śliczna.
Pozdrawiam
Też mi się cały czas wydaje, że ktoś mi kradnie czas:)
UsuńA ja po czterech zrobionych kupiłam zapas koralików.... i wymiękłam.... chyba nie dla mnie taka dłubanina :) a Twoja jest bardzo ładna :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Bransoletka wyszła śliczna. Nie bardzo rozumiem że wzięłaś za krótką nitkę bo ja mam na szpulce. Koraliki gliniane najładniejsze :)
OdpowiedzUsuńMiałam resztkę kordonka i wydawało mi się, że to wystarczy. Słaby ze mnie matematyk.
UsuńGratuluję, wyszła świetnie, fajny kolor koralików:)
OdpowiedzUsuńWyszła świetnie ,a jej kolorek jest boski:)
OdpowiedzUsuńNie wygląda to na pierwszy raz, pełen profesjonalizm :)
OdpowiedzUsuńDziekuję Wam za tak łaskawe oceny:)
UsuńJak na pierwszą bransoletkę to naprawdę wygląda cudnie. Ja od paru dni walczę z szydełkowaniem żeby właśnie zrobić takie coś, ale póki co niestety mi nie wychodzi..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :)