Za oknem śnieg, zima. A u mnie wspomnienie jesieni.
Za sprawą glinianych liści - następnych dzieł mojej mamy:)
Tu liść w wykorzystaniu. Wydłubałam świecznik z pomarańczy.
Efekt sympatyczny, ale na chwilę, bo już pierwsza świeczka podsuszyła go z lekka:) Co widać na załączonym obrazku.
Liście super : ). Widzę,że mama połknęła glinianego bakcyla na dobre : ).No i jeszcze na dodatek wychodzi na to,że Obie jesteście ulepione z tej samej gliny,bez dwóch zdań ; ). Pozdrawiam serdecznie : ).
OdpowiedzUsuńPiękne. Już wiadomo gdzie upadło jabłko.
OdpowiedzUsuńOj, te żółte są prześliczne!!! :)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że te żółte to po prostu liście :D
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam na początku różnicy :)
Gratulacje dla Pani Mamy :D
Piękne - szczególnie te z pierwszego zdjęcia!
OdpowiedzUsuńNie wiem w jakim konkretnie są rozmiarze, ale wyobrażam sobie takie cudowne broszki, które można nosić w komplecie... :-)
Ulepić mi się udało,ale ulepienie bez szkliwienia efektu takiego by nie dało.Dzięki
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda, bardzo kreatywnie! :-)
OdpowiedzUsuńWszystkiego co najlepsze w Nowym Roku! :-)
Fantastyczne liście - jak żywe
OdpowiedzUsuń