Zawsze wiedziałam, że gdzieś głęboko we mnie siedzi to Coś. Coś nie dawało mi spokoju, wierciło się, czasem wystawiało czubek nosa.
Mijały lata... Nadszedł pewien czas i Coś wylazło. Filcuję, lepię, szyję, rysuję, maluję, wyszywam, naklejam, wymyślam, a Coś... rośnie i się cieszy.
Hmmm... nie dalej jak w piątek dziergałam podobny dla pewnego jegołosia ;)
OdpowiedzUsuńA może dla lalki !
OdpowiedzUsuńMoże być bez rękawa ,zima przecież taka łaskawa.
OdpowiedzUsuńsuper sweciorki:)
OdpowiedzUsuń