Zaptaszyło. Ptaszki tu i ptaszki tam.
Najpierw były piękne gliniane, biskwitowe.
Potem nałożyłam im na piórka szkliwo.
Po wygrzaniu w piecu zyskały barwy:)
Ale czegoś im, według niektórych, brakowało.
Więc dorzuciłam kontury. Taki jest efekt na dziś, ale to jeszcze nie koniec. Ptaszydeł będzie więcej i finał wtedy nastąpi:)
U Beaśki śliczne ptaszki ! A wykluło się ich tyle, że w liczeniu się pomylę!
OdpowiedzUsuńAle śliczne stadko :)
OdpowiedzUsuńświetne stadko Ci wyszło :)
OdpowiedzUsuńO kurczę, są niesamowite! A ilość powala ;-)
OdpowiedzUsuńFantastyczne Beasiu! Na kaszubską nutę :) Mnie ciekawi bardzo ten finał - na pewno szykujesz coś intrygującego :)
OdpowiedzUsuńNo a ja oczywiście myślałam,że to ciasteczka są : ))). Ale są tak cudne te ptaszynki,że wybaczam im to iż ciasteczkami jednak nie są : )
OdpowiedzUsuńPiękne stado, kontury rzeczywiście im pasują :)
OdpowiedzUsuń