Rano wyszłam do ogródka i znalazłam... Calineczkę. Leżała wtulona w kwitnący dywanik rozchodników.
Przetarła oczka, usiadła...
Wyprostowała swoje puchate nóżki, strzepnęła swoja sukienkę, poprawiła na główce ,,fascynatorek" ...
I zdziwiona zaczęła pozować do zdjęcia.
I jak może być?
ależ ona się prezentuje na tle tych rozchodników...ślicznota!
OdpowiedzUsuńJest milusia.
OdpowiedzUsuńJa byłam też w ogródku ale nic tam takiego ślicznego nie znalazłam,szkoda.Ta lalunia jest śliczna.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTylko w Twoim ogródku i spod Twoich rąk wychodzą takie cuda,bo mi się to nigdy nie uda .
OdpowiedzUsuńŚliczniusia damulka :)
OdpowiedzUsuńŚliczna dziewunia.Pozdrawiam i zapraszam na candy:)
OdpowiedzUsuńślicznotka:)
OdpowiedzUsuńno pewnie że moze byc,jest exstra:)pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńFajnie te wpisy robisz, ta Calineczka to jak żywa!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na moje candy
http://nitkinikitki.blogspot.com/
Witaj Calineczko !!!
OdpowiedzUsuńŚliczności!
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie zamiast wyszywać myszki, poczytałam, podziwiałam cały Twój blog;-))))
fajniasta :):)
OdpowiedzUsuń