Przysiadłam sobie - taki był tekst glinianej panny na moje zdziwienie,
kiedy ją zobaczyłam na naszym tarasie.
Spytałam, czy czegoś nie potrzebuje?
Czy jej nie zimno? Bo słoneczko świeci, ale to już jesień, a ona taka roznegliżowana.
Mimo jej zapewnień, że ciepło i w ogóle niczego nie potrzebuje - dałam jej świeczkę, żeby się ogrzała.
To był mały podstęp z mojej strony, bo tę świeczkę dawno już jej zaplanowałam.
Jesienna panna w negliżu, to taka pięciominutówka, trochę szkliwiona, trochę mlekowana.
Mleko jakoś tak nierówno wyszło, ale weźmy to na karb przebarwień słonecznych -
w końcu widać, że to plażowiczka:)
szalona jest, bardzo mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Mcdulka
super :) bardzo oryginalna :)
OdpowiedzUsuńŚliczna jesienna panna roznegliżowana,całe szczęście że chociaż płomyczkiem świeczki ogrzana.
OdpowiedzUsuńO rany - niezwykły pomysł! Pełen oryginalności, bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńkasica53
Świetna ta Twoja panienka:))
OdpowiedzUsuńFajna ta jesienna panienka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
jak zwykle cudny opis a panienka zgrabnotka...
OdpowiedzUsuńfajnie ci wyszla ta panna a przy świeczuszce tez sie ogrzeje:)pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńśliczna ta panna, ciekawy blog:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do odwiedzenia mojego bloga i na moje candy:
http://kasiulkowetwory.blogspot.com
Pozdrawiam serdecznie- ARTYSTKA26
Niesamowicie oryginalny pomysł
OdpowiedzUsuńGratuluję !!!