Myślę, że prawie każdy z nas robił kiedyś kotlety z błota,
przyprawiał je tzw. kaszką lub drobno rwaną trawą.
A jeśli udało się gdzieś dorwać trochę gliniastego błotka - to próbowało się coś z niego lepić.
Albo pamiętacie - takie ciepłe kałuże po burzy i blotko w nich.
Te wszystkie wspomnienia wróciły do mnie, kiedy po ponad pół roku po pierwszym ( takim sobie) spotkaniu z kołem garncarskim, usiadłam za nim ponownie.
Przy znacznej pomocy Moniki nawet udało mi się coś utoczyć.
Dzięki Monika! Dziękuję też za zdjęcia mojej zabawy z gliną:)
Myślę że to musi być niesamowita frajda gdy można tworzyć tak wspaniale w glinie:))
OdpowiedzUsuńO kurcze...garncarstwa nie próbowałam...:-)
OdpowiedzUsuńA teraz...Zapraszam do zabawy i wyzwania CZAPA NA JESIEŃ :-)http://malachitowa-laka.blogspot.com/2011/10/rozowo-mi-na-jesien-i-wyzwanie-pokaz-co.html
Pozdrawiam Sabik
Oj tak ,doskonale pamiętam kotlety z błota ,zupy z trawy itp ..:))A zabawa z glina jest przednia ,chociaż niezbyt łatwa ;)
OdpowiedzUsuńKotlety z błota były super :) Ja też przymierzam się do koła garncarskiego ale pełna jestem obaw...
OdpowiedzUsuńJesteś super dziewczyną.Zazdroszczę Ci zabawy gliną.
OdpowiedzUsuńbyly kotlety z blotka a jakze
OdpowiedzUsuńwtedy to czloweik mial super problemy... najczesciej, ze chlopaki nie chca sie z nami bawic i byc mezami :)
sie rozmarzylam.......
pozdrwionka
Kotleciki z błota-pyszota!!!Oj też bym się tak pobabrała:)
OdpowiedzUsuńOj tak, zabawa w błocie to jedno z przyjemniejszych wspomnień :)
OdpowiedzUsuńsuper to wyglada jak robisz takie naczynko,a zabawy sie pamieta z dziecinstwa,byly wspaniale,nie to co teraz- dzieci przed komputerem,pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę;)
OdpowiedzUsuńa ja z kołem jeszcze się nie zapoznałam-przyznam że bałąm się rozbryzgać glinę po całej pracowni koleżanki:)
OdpowiedzUsuń