Trochę to trwało, ale już mam efekt wakacyjnych, serwetkowych łowów.
Pokombinowałam pozszywałam i mam... wcale nie narzutę, nie serwetę ... tylko firankę:)
Wiem, że zdjęcia byle jakie. Ale musiałam Wam pokazać.
Teraz, już, jak tylko ją zawiesiłam.
Teraz, już, jak tylko ją zawiesiłam.
Z zewnątrz, ciemną nocą wygląda tak, ta moja paczworkowa firana.
Jak przyjdzie dzień i uda mi się za dnia być w domu, pokażę jak wygląda w wersji dziennej.
Oj się napracowałaś ale efekt nieziemski ^^ Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńŚliczna, pomysłowa i podziwiam ogrom pracy jaki włożyłaś w przygotowanie tej firanki;-)
OdpowiedzUsuńwspaniały pomysł i niesamowity efekt ^^
OdpowiedzUsuńJuz gdzieś widziałam taki pomysł na firankę ale twoja powala na kolana ileż tu serwetek razem .Cudowny pomysł ./..
OdpowiedzUsuńTyle pracy ,cierpliwości,a ja pękam z dumy i z zazdrości.
OdpowiedzUsuńale czad! super pomysł!!
OdpowiedzUsuńAle cudo zrobiłaś, efektowne, pracochłonne, podziwiam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam wszystkich na moje Candy.
Piękna firanka wyszła, uwielbiam taki styl.
OdpowiedzUsuńNiesamowicie wygląda ,pomysł miałaś naprawdę fajny :)
OdpowiedzUsuńCudna firana, miałaś genialny pomysł! Pięknie skomponowany wzór.
OdpowiedzUsuńJa tylko napiszę ŁAŁ!!!
OdpowiedzUsuńPiękna, piękna... gratuluję pomysłu i wykonania
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak miłe komentarze, czekam na to by obfotografować ja za dnia, chyba wtedy wygląda lepiej>
OdpowiedzUsuńAle piękna!!!!!Drugiej takiej nie ma nikt:)Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny efekt zastanawiam sie tylko ile czasu zbierałaś te serwetki :)
OdpowiedzUsuń