To nie jest gliniana dekoracja lekko zaśnieżonego trawnika:)
To ulepiony przeze mnie tadżin.
Gliniane naczynie, wzorowane na oryginalnych marokańskich.
Jeszcze nie próbowałam w nim gotować,
ale nie będzie to gliniana dekoracja kuchni, tylko naczynie użytkowe.
A tak wyglądało danie tadżinowe podane nam w Maroku.
Warzywa z mięsem, tu akurat pod spodem było coś z kurczaka.
Wrąbaliśmy aż miło, zagryzając marokańskim chlebem:)
Marokańczycy gotują to, przez około 2 godziny na węglu drzewnym, na takich glinianych podstawkach.
Ja spróbuję na gazie. Zobaczymy co wyjdzie:)
Ileż jeszcze trzeba się dowiedzieć, nauczyć czy spróbować... życzę powodzenia i smacznego ;)
OdpowiedzUsuńAch, spróbowałabym potrawy z takiego tadżina...
OdpowiedzUsuńCiekawa potrawa i fajne naczynie, widziałam w Kuchennych Rewolucjach kiedyś:)
OdpowiedzUsuńNaczynie jest prześliczne :))) Bardzo jestem ciekawa, jak wypadnie gotowanie potrawy???
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Chyba też sobie muszę ulepić...
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńCha,cha!Jak dziś trudno,biedę klepią ,nawet z gliny garnki lepią!Czy powstanie w nich potrawa ,to zupełnie inna sprawa.
Śliczny:) Ciekawa jestem czy na gazie się da w tym gotować? A w piekarniku?
OdpowiedzUsuń