To elementy talerza, który oczywiście przy wypale żył swoim życiem. Tam gdzie miał błyszczeć - zmatowiał, gdzie miał być gładki - jest w centki, gdzie miał nie płynąć - popłynął.
Zawsze wiedziałam, że gdzieś głęboko we mnie siedzi to Coś. Coś nie dawało mi spokoju, wierciło się, czasem wystawiało czubek nosa.
Mijały lata... Nadszedł pewien czas i Coś wylazło. Filcuję, lepię, szyję, rysuję, maluję, wyszywam, naklejam, wymyślam, a Coś... rośnie i się cieszy.
Nie wiem z czego to jest ale wygląda pięknie:)
OdpowiedzUsuńzgadzam się w 100%, wygląda niesamowicie :D
UsuńTalerz jest z gliny:)
OdpowiedzUsuńGlina to jednak fajne medium - tobie wydaje się, że nie wyszło tak jak miało wyjść, a nam, że wyszło świetnie :) Co to za szkliwo - to jasnozielone?
OdpowiedzUsuńBotz w proszku , zielone efektowne i coś było z trawą w nazwie:) Nie pamiętam, jak dorwę worek to sprawdzę:)
UsuńSprawdź koniecznie, bo bardzo mi się podoba. Chętnie je wypróbuję :)
UsuńPiękny talerz, taki mały układ słoneczny :)
OdpowiedzUsuńGenialny, a już na pewno jedyny w swoim rodzaju:)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, bardzo nowocześnie wygląda ;)
OdpowiedzUsuńAle ma ocyska:) Świetny:)
OdpowiedzUsuńMamo! Ten talerz się na mnie patrzy!
OdpowiedzUsuń