Długi weekend, który wcale nie był długi wywiał nas w świat. Pierwszy punkt programu - Mediolan - stolica mody.
Więc na pierwszy ogień Mediolan modowy - subiektywnie:)
To, co zachwyca w Mediolanie - to na pewno katedra.
Szczególnie to, co na zewnątrz.
Po zejsciu z dachu katedry zapytałam współpodróżniczkę - Widziałaś taką panią z obwisłym biustem?
A ona na to - tę w zielonym swetrze?
Ta, która ja widziałam swetra nie miała:)
Hmmm, robiłam zdjęcie katedrze.
Ten Pan ze mną nie podróżował.
Ten Pan ze mną nie podróżował.
Takie stukadło do drzwi mogłabym mieć.
Hamerem targamy? Nieee - my wozimy. Ale niektórzy targają:)
Bergamo - drugi punkt programu - strzyże w serducha.
Bergamońskie lwy już są prawie gotowe na zimę:)
Drzwi.
Zagubiona - szuka pary.
Może warto skopiować?
W ramach akcji - Jedzcie jabłka na złość Putinowi.
Widok z okna.
I ostatni punkt weekendowego programu - Lecco- miasteczko nad jeziorem Como - w deszczu.
Miałaś cudowną podróż... Oglądając Twoje zdjęcia przeniosłam się razem z tobą do Mediolanu:) Kurcze aż zrobiło mi się smutno że ten post się skończył. Piekna katedra a tekst z panią z obwisłym biustem mnie powalił na łopatki:) Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńBedzie dalej, ale już prawie rękodzielniczo:)
OdpowiedzUsuńWypad do Mediolanu!Myślałam,że w modelingu pokaże się Beatka.Super zdjęcia i komentarze, a stukadło do drzwi to -kołatka.
OdpowiedzUsuńCudna wycieczka : )I widzę,że koleżanka miała nawet cichego wielbiciela w postaci spidermana ; ).
OdpowiedzUsuńsuper podróż
OdpowiedzUsuń