Sobotnie przedpołudnie spędziłam w Szarym Ganku w Pruszczu Gdańskim na warsztatach mydełkowych prowadzonych przez Alinę Aszyk.
Zrobiłam znów coś po raz pierwszy w życiu.
Bawiłyśmy się formami i kolorami.
Moje mydełkowe dzieła to -...kotki dwa,
lawendowe serducho,
i coś na słodko:)
Aż kuszą, żeby je zjeść.
Bardzo nam się podobają,do zjedzenia zachęcają.
OdpowiedzUsuńŚliczne, smokowicie wyglądają. Chyba nie mogłabym takich posiadać, bo przy myciu myślałabym tylko o jedzeniu...
OdpowiedzUsuńKoteczki są rozkoszne :)
OdpowiedzUsuńAle śliczności! Pewnie aż szkoda się nimi myć :D Widać, że spędziłaś warsztaty w sposób bardzo efektywny... Nigdy bym nie powiedziała, że to Twój pierwszy raz :)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają i pewnie pachną. Pilnuj żeby nikt ich nie zjadł :)
OdpowiedzUsuńBoskie mydełka wyczarowałaś.
OdpowiedzUsuńW życiu bym nie powiedziała, że to mydełka! Faktycznie do zjedzenia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń