Jest z trzech kolorów gliny, poszkliwiona w rowkach złotym, przetarta, a potem tylko transparentnym... Lubię ją, jest taka nierówna, surowa...
Oto ona w całej swej krasie.
Wybaczcie ilość zdjęć, ale nie umiałam wybrać. A chciałam ją jak najlepiej zaprezentować.
Pewnie będzie krótka przerwa, bo jutro jadę podziwiać norweskie fiordy.
Tam mnie jeszcze nie było. Będzie relacja:)
bardzo mi sie podoba
OdpowiedzUsuńpozdrowionka
Mcdulka
Bardzo fajny efekt dały różne kolory gliny.
OdpowiedzUsuńSuper misa, bardzo mi się podaba.
OdpowiedzUsuńSama wypalasz swoje gliniane przedmioty, czy też są jakieś punkty, gdzie można to zrobić?
A fiordów zazdroszczę, mam je w moich podróżniczych planach.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie Agnieszka
http://zalesinek.blogspot.com/
Jako anonimus, ale blogger rozrabia
Cudowna!!!!Super wyszła:)
OdpowiedzUsuńBajeczna!!! Aż trudno uwierzyć, że z gliny takie cudo można zrobić
OdpowiedzUsuńTo jest prześliczne:)
OdpowiedzUsuńPiękna ta misa ...no i te róże.Mistrzostwo w glinie już dziś ci wróżę.
OdpowiedzUsuńRaz ją zobaczyłam i wciąż wraca w mej pamięci...zakochałam się w Twojej misie... chcę spróbować swoich sił w glinie, czy możesz mi zdradzić w jaki sposób uzyskuje się ten efekt szkliwienia. Będę bardzo wdzięczna. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń