Wzdłuż wybrzeża, kierując sie w stronę portu, mijając latarnię morską dochodzimy do placu skąd ruszają marszrutki, czyli busiki krążące po Batumi i okolicach.
Łapiemy marszrutkę 31 i za lari dwadzieścia, czyli ok. 2,40 zł za dwie osoby jedziemy ok 8km. do Ogrodu Botanicznego. Kiedy wysiadamy wita nas taki widok:)
Dwie rzeczy charakterystyczne dla ogrodu - jedna super ławeczki z bambusa:)
Druga - wszechobecne kwitnące niebieskie krzaczyska hortensji.
No i trzecia - ogród ciągnie się wzdłuż stromego wybrzeża.
Ogród sprawia wrażenie dzikiego, ale widać dużo pracy,
by był taki jest.
Można godzinami wałęsać sie pomiędzy zielenią z różnych stron świata.
Wszystko jest oznaczone, rośliny mają również swoje etykietki.
Tu liczyliśmy, że dojdzimy do biblioteki:)
Biblioteka lata świetności ma już za sobą, zniszczony, zaniedbany budynek zachwycający swoją domyślną minioną urodą.
Takich w parku sporo.
Takich w parku sporo.
Wędrując można było poczuć się jak w dżungli.
Pomiędzy soczystą zielenią bardzo wyróżniały się srebrzysto-szare drzewa - okazało się, że to eukaliptus. Pierwszy raz miałam okazję zobaczyć i poczuć zapach roztartych liści eukaliptusa.
Nie dziwię się, że koalom smakuje:)
Nie dziwię się, że koalom smakuje:)
Na forach ludzie opisują, że przy ogrodzie jest superplaża. Przygotowaliśmy sie na tę okoliczność - majtki i ręczniki dźwigalismy ze sobą. Po ogrodzie idziemy na plażę:)
Na plaży zaskakuje molo, a własciwi coś, co kiedyś było molo.
Widać minione lata świetności i ząb czasu, który nadgryzł zaniedbane atrakcje: kolejkę prawie jak w górach, budynki plażowe, molo. Aż szkoda.
Przeszła nam ochota na plażowanie, ale na na dobre jedzonko ani trochę. W barku rodem z PRL, pan powiedział, że Polaki lubią u niego jeść i zaserwował nam rybkę z grila z opiekanymi ziemniakami. Pycha. To prawda Polaki bedą go lubić:)
Nie oparłam sie pięknym oczom koteczki:)
I resztki dostały się czworonogom:)
Po powrocie wieczorem, wzdłuż spokojnego morza.
Mijając Wieżę Czaczy.
Docieramy do Tańczących Fontann nad jeziorem Ardagani. Pokaz fontann zaczyna sie codziennie ok. 21 i trwa prawie trzy godziny. Są ławeczki, można usiąść. My jednak zacumowalismy w knajpce i mieliśmy niezwykłą kolację, w niezwykłej atmosferze:)
Ta przystaweczka, to bakłażan z orzechami, no i znane już khinkali.
Ta przystaweczka, to bakłażan z orzechami, no i znane już khinkali.
Fontanny tańczyły do różnych kawałków - rosyjskich pieśni, kawałków musicalowych , Led Zeppelinów, ale pojawiły sie też polskie Filipinki i ich Batumi. To było miłe:)
Oprócz tańca fontann, podświetlanych strumieni wody, na wodnym ekranie wyświetlane były różne obrazy, np. balet, turecki taniec... To robiło wrażenie:)
Upojeni widokami i winem wracaliśmy do hotelu. Na bulwarach zachwycił nas widok poświetlonego poletka bambusów.
Tuż obok drewniany, z pięknymi detalimi Teatr Letni, który stoi pusty i nieużywany.
To był długi dzień i sporo kilometrów w nogach:)
Przewodniczka po Batumi niebanalna,a wycieczka fantastyczna ,chociaż wirtualna !
OdpowiedzUsuńJesteś:)))
UsuńJeny... jak tam pięknie :) Zapiera dech w piersi.
OdpowiedzUsuń