Zawsze wiedziałam, że gdzieś głęboko we mnie siedzi to Coś. Coś nie dawało mi spokoju, wierciło się, czasem wystawiało czubek nosa.
Mijały lata... Nadszedł pewien czas i Coś wylazło. Filcuję, lepię, szyję, rysuję, maluję, wyszywam, naklejam, wymyślam, a Coś... rośnie i się cieszy.
Super! Chyba też poszukam szpuli, w pobliskiej knajpie służą jako stoliki do leżaków.
OdpowiedzUsuńPiękne obydwa.Ten drugi rzeczywiście "toskański". Zazdroszczę zdolności i cierpliwości.
OdpowiedzUsuńFajowe sama mam takie szpule, mam nadzieję że uda mi sìę z nich wyczarować takie cudo jak Twoje.
OdpowiedzUsuń